wtorek, 16 listopada 2010

Rzeczy pierwsze


Każda miłość podobno jest pierwsza. Każda praca to zaczynanie czegoś od nowa. Każda podróż to kolejne, nieznane wcześniej przeżycia i następne życiowe doświadczenia. Przecież nic dwa razy...

W „Rzeczach pierwszych" Hubert Klimko-Dobrzaniecki ogląda się na swoje życie. Okazją do tego jest przekroczenie traumatycznej bariery czterdziestu lat. Dla mężczyzny to podobno koszmar. Przynajmniej tak pisze narrator... Co widzi bohater książki? Własne dzieciństwo na śląskiej prowincji, pierwsze fascynacje, miłości, wkraczanie w wiek dorosły, pierwszy wyjazd zagranicę, podróże autostopem, zmaganie się z brakiem pieniędzy, ludzi poznanych w czasie poszukiwania pracy, wzloty i upadki, śmiech i łzy, smutki i radości.

„Pan ma nadmiar wspomnień z młodości" - powie do niego psychoanalityk. Może i tak, ale bez nich nie byłoby teraźniejszości. Bez nich nie można by napisać książki. Bez nich język cierpiałby na niedobór doświadczenia. Nazwać i opisać wspomnienie, to przywrócić je na chwilę do życia. To dotknąć przeszłości. Trudna to sztuka, z którą mogą mierzyć się tylko najlepsi. I pisarz od tego właśnie jest, by nam takiej sztuki dostarczyć. A zatem...

... czytelnik z fascynacją obserwuje galerię barwnych postaci Klimko-Dobrzanieckiego, która mieni się niczym kolorowe szkiełka w kalejdoskopie. Zdarzenia gnają jedne za drugimi, wątki tańczą, a doskonale zarysowani, pełnokrwiści bohaterowie wciągają czytelnika w marsz życia i śmierci. Ta parada ekscentryków podąża szlakiem imaginacji i rzeczywistości. Nikt już nie wie, co wydarzyło się naprawdę, a co jest tylko literackim wymysłem produktywnego umysłu autora.

Jest to proza wspomnieniowa. Utkana ze zdań-relacji, opisów, które momentami mają wartość niemal reportażową. Dla narratora jest to także pewnego rodzaju forma rozliczenia z własnym życiem. On przecież, niczym Dante, znalazł się „w życia wędrówce, na połowie czasu". A to dobry moment na podsumowania. Jeszcze większa frajda dla autora, że może to zrobić publicznie, trochę z przymrużeniem oka, a trochę na poważnie. Z przyjacielskim poklepaniem czytelnika po plecach i podpowiedzią, co w życiu jest tak naprawdę ważne. I chociaż dlatego warto sięgnąć po tę książkę.

Hubert Klimko-Dobrzaniecki, „Rzeczy pierwsze", Wydawnictwo Znak, Kraków 2009.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz